Cześć, jestem Tosia. Kotka Tosia. Chciałam dziś publicznie zaprotestować. Mieszkam tu ponad dwa lata i ani razu nie dopuszczono mnie do głosu. Żądam równych praw z psami. A właściwie to większych. Macie zaszczyt ze mną mieszkać i w ogóle nie okazujecie za to wdzięczności. Ciągle tylko psy i psy. Postanowiłam ogłosić moją listę postulatów, które macie spełnić. Wszyscy, psy też.
Po pierwsze: kategorycznie rozkazuję, żeby się ze mną bawić. Czuję się zaniedbywana pod tym względem. Te krótkie chwile kiedy mogę pogryźć mamę nie są wystarczające. Macie dawać się gryźć i drapać na każde moje życzenie.
Po drugie: chcę mieć dostęp do całego mieszkania. Dobrze wiem, że tam gdzie mnie nie wpuszczacie są najsmaczniejsze kable.
Po trzecie: psy mają się dzielić ze mną … Nie, psy mają mi oddawać swoje najlepsze przysmaki. Szczególnie duży. Bardzo ładnie pachnie ta puszka z dziczyzną.
Po czwarte: moja kuwetka ma być czyszczona po każdej mojej wizycie. Natychmiast. Niedopuszczalne jest, by było w niej nasikane. O kupie nie wspomnę.
Po piąte: żądam ciekawszego jedzenia. To, że chrupki mi smakują nie oznacza, że nie chce czegoś innego. Nie wiem jeszcze czego chce, ale chce tego natychmiast. Macie mi przynosić różne przysmaki. Wybiorę sobie. Możecie zacząć od szynki i polędwicy. Różne gatunki.
Po szóste: macie wymienić mi drapak. Ten mi się znudził i jest za mały. Nowe większe mają być w każdym pokoju.
Na razie to tyle. W zamian możecie oczekiwać nieustannej porcji moich zadrapań i ugryzień. To dla was honor nosić te znaki na ciele. W końcu zrobiłam je ja, wasza królowa Tosia.